duże...

A to torba, która jest moja i raczej nie oddam jej nikomu ;)
bardzo vintage, bo materiał był z fartucha kupionego za złotówkę na rynku jeżyckim ;)
na zewnątrz ma kieszonkę i guziczki, wszystko z recyclingu...

kolejna - wcześniejsza, szyta na zamówienie,
mięciutka bo wypełniona w całości ociepliną,
dwustronna, z kieszonką.
Spoora, workowata nieco.
Podobno podobała się jakiejś pani w Warszawie ;)


I znów dziełko sprzed kilku dni. Błękitna, duża, spokojna...
w środku oczywiście podszewka i kieszonki.

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

swietne te torby i cudna "oprawa"... zazdraszczam;) Ci umiejetnosci krawiecko- szwalniczych i ciesze sie ze tak - przynajmniej po efektach sadzac - latwo i szybko Ci to przychodzi:)
pozdrawiam i dobrego dnia zycze
joannasu
PS. przywedrowalam tu z forum i juz mam Cie w ulubionych

Prześlij komentarz