coś jakby te magdalenki....
Jesiennie się zrobiło...
Ostatnie dni wyjątkowo przyjemne,
słońca trochę, trochę wolnego.
Goście, pieczenie pierniczków i ciast,
wspólne obiadki - faaajnie :)
Za porządkami nie przepadam, ale jakoś mnie wzięło...
Umyłam okno w sypialni, zawiesiłam nowe zasłony.
Nowe - stare, bo to są zasłony, które dostałam w "posagu".
Te same, które zamieszkują moje
najwcześniejsze dziecięce wspomnienia.
Miałam chyba dwa, może trzy lata.
Lubiłam leżeć u rodziców w łóżku
i patrzeć, jak ciepłe światło przedostaje się
przez grubą tkaninę...
Do teraz ten widok wprawia mnie w taki
spokojny rodzaj nostalgii...
Najlepiej jeszcze gorąca kawka i siedzenie pod kołdrą
późnym porankiem....
A z kawałka materiału upolowanego kiedyś w lumpie
uszyłam powłoczkę na poduszkę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz